Żar strzela jeszcze w ciemności. Niewiele już daje ciepła. Oparty o pień milczącego dębu, na wpół leżąc przy dogasającym ognisku, spoglądam ku gwiazdom. Intensywnie migocąc na przekór smolistej ciemności, przypominają mi, że to one były tu od zawsze. Są dla mnie symbolem przeszłych dni, podobnie jak stare, pogięte upływem czasu drzewa i omszone, skruszałe kamienie. Czy już kiedyś były świadkiem podobnej sceny? Czuły obecność człowieka, jakże innego od nich, a jednak będącego częścią tego samego świata? Trwającego w naturze jak one? Jak one uznającego to miejsce za dom – nie pełną zagrożeń obczyznę? Tylko one wiedzą jak to drzewiej było… ja mogę tylko snuć tę romantyczną wizję i starać się poczuć i żyć jak taki właśnie człowiek. Chłodną ziemię mieć za wygodne łoże, dźwięki lasu za gwar domowników, otaczającą roślinność za źródło nieprzebranych bogactw, a z otaczających śladów czytać niczym z otwartej księgi. Opanować na nowo sztukę trwania w naturze, by i ona mogła trwać we mnie bez przeszkód, nie stłamszona cywilizacją. To ważna część mojego życia i chętnie się nią podzielę. Może to jest właśnie to czego szukasz?